Wyobraźcie sobie, że chcecie wziąć kredyt na mieszkanie. Oczywiście cena nieruchomości została określona w polskich złotych i chcecie zapłacić w złotówkach, bo przecież zarabiacie w złotówkach, a kredyt w innej walucie was nie interesuje.
Wobec tego zawieracie umowę kredytu hipotecznego, w której określono kwotę kredytu w walucie polskiej i splata też będzie odbywać się w PLN. Niemniej bank zastrzega sobie, że wasz dług będzie przeliczany do innej waluty np. do franka szwajcarskiego. Kurs CHF nie będzie jednak określany według średniego kursu NBP, ale według kursu, który samodzielnie ustanowi bank. Mówiąc wprost, to bank jako wasz kontrahent, w sposób od was niezależny i niczym nieograniczony, będzie ustalał wysokość waszego zobowiązania – bo tak zapisano w umowie. To trochę tak jakby kupić samochód na raty za określoną cenę, ale sprzedawca może bez waszej zgody zmienić cenę i wysokość poszczególnych rat.
Ważne
Wyżej wskazany opis jest bardzo uproszczony, gdyż nie każdy bank stosował takie praktyki i nie każda umowa przewidywała podobne zapisy. Co więcej ocena prawna postanowień umowy kredytowej oraz ich skutków jest złożona i przysparza wątpliwości. Niemniej wiele umów, szczególnie zawieranych w latach 2000-2010, było denominowanych/indeksowanych do CHF w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami i rażąco naruszając interesy konsumentów.
Co można uzyskać?
Zapisy, które pozwalały bankom na przeliczania zobowiązania z PLN do CHF, bez jasno określonych zasad, często uznawane są przez sądy za niedozwolone (tzw. abuzywne zgodnie z art. 385[1] kodeksu cywilnego). To z kolei może prowadzić do wniosku, że UMOWA JEST W CAŁOŚCI NIEWAŻNA lub należy ją „ODFRANKOWAĆ” tj. przyjąć, że od początku była zawarta w PLN bez przeliczenia do waluty obcej.